Malezja, Borneo, Kota Kinabalu – po 12,5 godzinnym locie wreszcie dotarłem na miejsce! Przeżyłem od razu szok, nie tylko ze względu na temperaturę i wilgotność powietrza, ale i na egzotykę. Byłem tu nią otoczony przez 24 godziny na dobę. Czy tak wygląda raj na ziemi? Poniekąd pewnie tak, przynajmniej tak się tu czułem!

Borneo, Kota Kinabalu

Miejscowość Kota Kinabalu na Borneo, gdzie poleciałem 16 lutego, to stolica prowincji Sabah – najbardziej zróżnicowanej kulturowo prowincji Malezji. Obszar prowincji zamieszkują rdzenni mieszkańcy Borneo: plemiona Murut, Suluk, Bajau, Kadazandusun, Bisaya oraz potomkowie przybyszów z Chin. Populacja stanu liczy niespełna 3 miliony osób, większość mieszkańców żyje na wybrzeżu. Zachodnia część prowincji jest górzysta, tam też wznosi się najwyższy szczyt Borneo – Mount Kinabalu (4095 m n.p.m.), który zamierzałem podczas je podróży zdobyć 🙂

W pobliżu wybrzeża jest położonych mnóstwo wysp i raf koralowych. Są one wspaniale widoczne z drogi startu i lądowania przed portem lotniczym Kota Kinabalu. natomiast samo miasto zostało założone przez Brytyjczyków w końcu XIX wieku. Z początku nosiło nazwę Jesselton – od nazwiska wiceprzewodniczącego Brytyjskiej Kompanii Północnego Borneo Charlesa Jessela. Niestety, w trakcie II wojny światowej miasto zostało niemal doszczętnie zniszczone. Odbudowano je ze zniszczeń po ponownym przejęciu regionu przez Brytyjczyków. W niepodległej Malezji nazwę przemianowano na obecną: Kota Kinabalu.

Zachęcam gorąco, by podczas pobytu w tym mieście wybrać się na spacer na targowisko nocne (Jln Tun Fuad Stephens), które jest czynne do  godziny 23:00. Oferuje ono różnorodność potraw z prowincji Sabah. Polecam te pyszności z całego serca 🙂 Kto chce przywieść cenne i oryginalne pamiątki, może je nabyć na targu z wyrobami ręcznymi nieopodal targowiska. Miasto oferuje również inne atrakcje, m.in. pozostałości architektury z czasów kolonialnych, chińskie kawiarnie oraz kilka bardzo ciekawych obiektów muzealnych.

Zawieruchę II wojny światowej przetrwała miedzy innymi drewniana wieża Atkinsona z 1905 roku.

Borneo Kota Kinabalu Ścieżki mojego świata

Warto odwiedzić również Muzeum Cywilizacji Islamu i dwa meczety: Miejski i Państwowy.
Dwie świątynie chińskie Che Sui Khor Moral Uplifting Society wraz z 11 piętrową pagodą robią kolosalne wrażenie. Jest też kompleks buddyjski Puh Toh Tze.

W Muzeum Sabah zgromadzono wiele przedmiotów należących dawniej do rdzennych mieszkańców Borneo oraz przykłady miejscowej flory i fauny. Warto odwiedzić również niedaleki Lok Kawi Wildlife Park gdzie zobaczyć można między innymi nosorożce sumatrzańskie i orangutany. No i wszędzie, wszędzie wokół dżungla, zresztą, zobaczcie sami 🙂

Wędrując po tzw. wzgórzu sygnałowym, spotkałem i tubylców, bardzo przyjaźnie nastawionych 🙂

Polecam też spacer wzdłuż wybrzeża do osady rybackiej położonej na palach. To bardzo fotogeniczne i klimatyczne miejsce. Wędrówka po ciągnących się kilometrami plażach za miastem Kota Kinabalu w kierunki miejscowości Kuat pozwoli nieco zaczerpnąć oddechu od gwaru zgiełku i ruchu ulicznego w centrum prowincji Sabah.

Po przylocie oczywiście wybrałem się najpierw do centrum. Zakupy można zrobić praktycznie wszędzie, sklepów i bazarów mnóstwo, jest w czym wybierać. Przydrożni sprzedawcy oferują bardzo tani przygotowywany na miejscu posiłek. Przykładowo jeden szaszłyczek kosztuje 1ringit malezyjski czyli równowartość jednego polskiego złotego. Biorąc kilka takich szaszłyków można spokojnie zaspokoić głód. Jeśli okaże się, że to dla nas za mało, to pełny posiłek  na bazarze wiąże się z wydatkiem kilkunastu złotych. Warto, bo dania przepyszne z dodatkami egzotycznych przypraw, bardzo aromatyczne, pachnące, kolorowe zachęcające do konsumpcji.

Zwiedziłem port, osadę rybacką, obszedłem wzgórze sygnałowe, zobaczyłem wieże Atkinsona, udało mi się też zamówić wyprawę na szczyt Kinabalu, znaleźć transport i przewodnika.

Czytaj również:

czytaj również: