Gulasz wołowy, węgierski, czyli marhapörkölt – na samą myśl o nim człowiek staje się głodny. Napiszę szczerze: smak, jaki ma prawdziwy węgierski marhapörkölt, chodził za mną od roku.
W 2019 r., w drodze do Sarajewa (przeczytacie o moim pobycie tam w tym miejscu), zatrzymałem się na cały dzień w Budapeszcie (o mojej wyprawie na Węgry przeczytacie tutaj). W lokalnej, niepozornej knajpce, wciśniętej gdzieś w centrum miasta, między luksusowymi, wypasionymi restauracjami, jadłem najlepszy jak dotąd oryginalny, węgierski gulasz wołowy, czyli marhapörkölt. Kosztował grosze, smakował wybornie, co najważniejsze – był robiony wg własnej receptury właścicielki. Nic więc dziwnego, że smak był niepowtarzalny.
Węgierski smak
Zwykle myślimy, że gulasz jest nam dobrze znany. Przecież nasze mamy i babcie go przyrządzały, a my zjadaliśmy go ze smakiem. Czasem z dodatkiem kaszy, czasem z ziemniakami albo pieczywem. A tu proszę – najprawdopodobniej taka spolszczona wersja na węgierski gulasz to pomyłka! Z prawdziwym marhapörkölt ma to niewiele wspólnego.
Bowiem tradycyjny węgierski gulasz (gulyas) to… pożywna zupa! Znawca węgierskiej kuchni w książce z okresu Austro-Węgier – Károly Gundel, pisze tak: „poza Węgrami prawie wszystkie potrawy przyprawiane papryką są oznaczone jako gulasz. Rzeczywiście, papryka jest głównym składnikiem gulyás. Jednak podobnie jak w przypadku wielu tradycyjnych dań węgierskich, ani domowi kucharze, ani szefowie restauracji nie mają przy tym swobody, poza dodaniem marchewki, pasternaku lub wina.”
Marhapörkölt czyli gulasz wołowy
Mówi się, że ilu Węgrów, tyle przepisów na gulasz, wołowy bądź wieprzowy. Nie będę polemizował z tym stwierdzeniem, bo dla Węgrów gulasz jest daniem narodowym, tym samym, czym dla nas np. bigos. A jak wiadomo – co dom, to swój własny przepis.
Długo szukałem przepisu na gulasz wołowy, takiego którego smak pamiętam z Raday Utca z Budapesztu. Niedościgniony, wybitny – zarazem ostry, pachnący przyprawami, ale też pełny esencjonalnego smaku wołowiny i wędzonej papryki. Wypełniony mięsem, gęsty, jedzony łyżką z dodatkiem bułeczki. O czymś takim marzyłem. Bardzo pomogła mi w tym lektura przepisów w internecie.
W końcu trafiłem na taki przepis, który postanowiłem wypróbować sam. Analizując jego składniki uznałem, że wygląda na najbardziej węgierski. Znalazłem go na blogu kulinarnym „czyli pepper„. Nieco zmodyfikowałem recepturę, dodając co nieco od siebie, przede wszystkim uprościłem sposób wykonania.
Jakie mięso?
W internecie znalazłem mnóstwo przepisów na gulasz z wieprzowiny. Ja jednak postanowiłem ugotować wołowy gulasz, czyli marhapörkölt. W tym celu musiałem poszukać dobrej, gulaszowej wołowiny, o co – jak się sam przekonałem, ku własnemu zdumieniu – wcale nie jest tak łatwo. Szczególnie w piątki i soboty, kiedy na sklepy mięsne przepuszczany jest szturm klientów, robiących zakupy na weekend. Warto więc, przed gotowaniem gulaszu, zaplanować również i dzień, kiedy trzeba kupić na niego dobrą wołowinę.
Która część wołowiny na gulasz nada się najlepiej? Przepisy mówią różnie, można użyć: karkówki, udźca, golenia, pręgi lub łopatki. Na pewno nie mogą to być byle jakie, niewiadomego pochodzenia skrawki! Mięso wybieramy sami, później kroimy je na kawałki, różnej wielkości, bądź kupujemy już pokrojone.
Składniki
Składniki mojej wersji na węgierski gulasz wołowy (objętość na ok. 4 litry):
- co najmniej 1,5 kg wołowiny (najlepiej z różnych części – udźca, karkówki, golenia czy pręgi lub łopatki),
- 100 g smalcu (ja dałem nawet nieco więcej),
- 1,5 szklanki czerwonego wytrawnego wina,
- 4 duże papryki czerwone,
- 1 duża papryka zielona,
- 8 cebul,
- 4 ząbki czosnku,
- 3 łyżki mielonej słodkiej papryki,
- 2-3 łyżki mielonej wędzonej, słodkiej papryki,
- 2 łyżeczki mielonej ostrej papryki,
- 1 łyżeczka mielonego kminku (nie więcej!),
- 1 łyżka suszonego majeranku,
- sól i pieprz do smaku,
- patelnia do smażenia oraz duży, najlepiej niski garnek o pojemności co najmniej 4,5 czy 5 litrów (w przypadku tego przepisu spokojnie wystarczył mi garnek 4,5 litrowy).
Jak przyrządzić węgierski gulasz wołowy
Zaczynam od pokrojenia 8 cebul w piórka, a papryk w kostkę. Kroję mięso w niezbyt duże kawałki – gotują się wówczas szybciej. Jeśli kupimy już pokrojone mięso, to nie musimy go kroić.
Rozgrzewam odrobinę smalcu na patelni.
Smażę na nim pokrojone kawałki mięsa wołowego – tak jak na filmie poniżej. Robię to krótko, obsmażam ze wszystkich stron, tak aby zamknąć pory mięsa i uwięzić pyszny smak w środku.
Podsmażone mięso przekładam do garnka, a na patelni z tłuszczem z mięsa smażę, dokładając tyle smalcu, ile trzeba, pokrojoną cebulę.
Uwaga, lekko ją podsmażam, by jej nie przypalić, ani nie karmelizować. Cebulę z tłuszczem przekładam do garnka z mięsem. Patelnię znów stawiam na kuchenkę, dokładam smalcu i gdy ten się rozgrzeje, przesmażam wszystkie trzy rodzaje mielonej papryki: wędzoną, słodką oraz ostrą.
Następnie usmażoną mieloną paprykę przekładam do garnka z mięsem i cebulą.
Na patelni zostało sporo smaku: i mięsa, i przypraw. Więc, aby go zmarnować, dolewamy ciutkę wody, która natychmiast na gorącej patelni się zagotuje, zbierając całą esencję smaku. Od razu wlewamy tenże smak do garnka z mięsem, cebulą i usmażoną, mieloną papryką. Zalewamy całość 1,5 szklanki czerwonego, wytrawnego wina.
Następnie garnek stawiamy na kuchenkę. Dodajemy wyciśnięty czosnek, majeranek oraz mielony kminek.
Doprowadzamy gulasz do wrzenia, a potem zmniejszamy ogień i dusimy na małym ogniu, aż mięso zmięknie, mieszając od czasu do czasu.
Tutaj też pomaga odpowiednie pokrojenie mięsa, w niezbyt duże kawałki (gotują się wówczas szybciej). Mi zajęło to ok. 2,5 godziny.
Na koniec, gdy mięso już nieco zmiękło, dodałem pokrojone czerwone papryki oraz jedną zieloną.
Gdy po ok. 30 minutach warzywa zmiękły, doprawiłem solą i pieprzem do smaku. Odparowałem nieco wywar, przez co węgierski gulasz wołowy wyszedł gęsty, pożywny i smaczny.
Tak przygotowany węgierski wołowy gulasz możemy jeść od razu, ale smaku nabiera z czasem. Dlatego warto zrobić go więcej. Po ostygnięciu podzielić na porcje i wstawić do lodówki. Można go też zamrozić. Wołowy gulasz węgierski odgrzewamy (nie gotujemy!) na drugi, a nawet trzeci dzień.
Co z solą i kminkiem?
Wg przepisu, na którym się wzorowałem, mięso na węgierski gulasz wołowy powinno zostać posolone przed smażeniem, żeby smak pozostał w środku. Ja jednak na ten krok się nie zdecydowałem. Bałem się, że mięso na gulasz stwardnieje, a gotowanie wydłuży się w nieskończoność. Dlatego obsmażyłem niesolone mięso, zamykając jego smak w środku. Mimo to gulasz i tak nabrał wołowej głębi, podbitej papryką, majerankiem i winem. Wam pozostawiam decyzję, czy solić przed smażeniem, czy tak jak ja, po smażeniu, na koniec gotowania.
Co do kminku Węgrzy nie są zgodni. Część smakoszy i znawców uważa, że psuje on smak i dominuje w potrawie. Dlatego na zaproponowaną przeze mnie porcję dajemy wyłącznie 1 łyżeczkę mielonego kminku, nie więcej.
Z czym jemy węgierski gulasz wołowy marhapörkölt? Możemy go zjeść z dowolnym rodzajem pieczywa, przede wszystkim z pszennym. Ja próbowałem go również z langoszem (mój przepis na węgierski langosz znajdziecie w tym linku).
Co dom, to własny przepis
Zaproponowany przeze mnie węgierski gulasz wołowy marhapörkölt to podstawowy wariant. Możecie go dowolnie zmieniać, w zależności od własnych potrzeb i gustów. Można dodać pomidorów, liść laurowy i ziele angielskie, zamiast wina dać wodę czy szklankę bulionu. Sam gulasz można również zrobić z wieprzowiny. Można dodać mniej cebuli, a więcej papryki. Będzie równie smaczny i pożywny. Pamiętajmy jednak, żeby używać jako bazy smalcu i różnych rodzajów mielonych papryk, przede wszystkim wędzonej. Jej smak od razu przeniesie nad w naddunajskie rejony!
Smacznego (Jó étvágyat)!
Podoba Ci się ten wpis? Dołącz do mnie na Facebooku i bądź na bieżąco z moimi poradami, podróżami i przepisami!
6 thoughts on “Gulasz węgierski wołowy, czyli prawdziwy marhapörkölt”
Pingback: Bryndzowe haluszki - tradycyjne danie prosto ze Słowacji
Rewelacyjny przepis, już drugi raz go robię kropka w kropkę i niestety niewiele z niego zostaje wręcz brakuje. Bardzo dziękuję za ten przepis, wcześniej myślałam pieczarki , ogórek konserwowy, pomidor, przecier pomidorowy, teraz nic z tych rzeczy, rewelka!!!! Przepyszny prawdziwy węgierski smakołyk.
Bardzo się cieszę, czytając tak wspaniały komentarz 🙂 Dziękuję 🙂
Też kiedyś jadłam najlepszy węgierski gulasz w zupełnie niepozornej knajpce, było to nad Balatonem. A teraz robię właśnie wg. Twojego przepisu:).
Niepozorne knajpki często kryją najlepsze smaki. Bardzo się cieszę, ze mój przepis przypadł Ci do gustu 🙂 Dziękuję 🙂
Bardzo mi miło 🙂 Dziekuję 🙂