Galeon Vasa w Muzeum Vasa w Sztokholmie, czyli odrestaurowany, wydobyty z wody po ponad 300 latach statek, okręt wojenny króla Szwecji, Gustawa II Adolfa, to obowiązkowy punkt na turystycznej mapie Sztokholmu. I to niezależnie od tego, czy interesujecie się statkami, historią światowych konfliktów, tematyką morską, czy też nie. Ten jeden konkretny statek – okręt Vasa, czyli po polsku Waza – w Muzeum Vasa, po prostu trzeba zobaczyć. To, co tu ujrzycie, zostanie z Wami na zawsze. Muzeum Vasa to nie tylko historia statku, który nigdy nie miał okazji wypłynąć na szerokie wody, ale przede wszystkim historia megalomanii, która stała się przyczyną spektakularnej katastrofy. Nie pierwszej i nie ostatniej w historii świata.
Co ciekawego w starym wraku
Znajomi mówili mi: Marek, jedź do Sztokholmu, gdy będziesz w Szwecji na szkierach i zobacz okręt Vasa. Nie bardzo byłem tym zainteresowany – uwielbiam co prawda turystykę miejską, ale dusza zawsze rwie mi się w mniej zurbanizowane tereny. Dla świętego spokoju jednak poszedłem na wyspę, mieszczącą gmach Muzeum Vasa. I wiecie co? To była jedna z najlepszych rzeczy, jaką widziałem w życiu i jedne z najlepiej wydanych pieniędzy na bilet. Gdy tylko wszedłem do muzeum, to od razu zrozumiałem zachwyt moich znajomych, którzy byli tu przede mną. Bo sugestywnie podświetlona, gargantuiczna bryła prawie 400-letniego okrętu, zachowanego w blisko 100 procentach w oryginalnym stanie, to jest coś, czego się nie zapomina, i co warto zobaczyć. Ja nie mogłem się napatrzeć!
Ekspozycję zaprojektowano tak, by zwiedzający od razy po wejściu mogli zmierzyć się z gigantycznymi wymiarami okrętu. To faktycznie wzbudza trwogę, bo jego wielkość jest przytłaczająca. Sam okręt spoczywa poziom niżej, na specjalnych podporach. Na poziomie zero widzimy już jego imponującą, nadwodną część, z dziobem skierowanym w stronę wejścia. Nie wiem, czy jest choć jedna osoba, na której ten widok nie zrobiłby wrażenia.
Okręt Vasa
Galeon Vasa w telegraficznym skrócie: to słynny galeon wojenny, zbudowany w XVII wieku w Szwecji w czasie wojny z Polską; największy, najwyższy, najlepiej uzbrojony, najbardziej ozdobny. Miał płynąć do Polski, by tu wzbudzić sensację i postrach swoimi gigantycznymi rozmiarami. Jego wymiary w tamtych czasach były ogromne. Statek Vasa liczył sobie wraz z bukszprytem blisko 70 metrów długości, był zaś szeroki na ok. 12 metrów. Trwogę we wrogach Szwecji miała wzbudzić wysokość jego kadłuba, która na rufie wynosiła ponad 19 metrów. Z kolei grotmaszt sięgał aż blisko 30 metrów ponad górnym pokładem.
Galeon Vasa, którego kadłub wykonano ze szlachetnego czarnego dębu, był wyjątkowo bogato zdobiony. Cały jego wygląd miał symbolizować majestat i potęgę królestwa Szwecji, wspierane potężnym uzbrojeniem w postaci ciężkich armat. Miał – bo nigdy nie miał szansy, by zobaczyła go pogrążona w wojnie ze Szwecją Rzeczypospolita.
Gustaw II Adolf chciał mieć potężny galeon
Jak czytamy na stronie internetowej Muzeum Vasa, statek zbudowany został w latach 1626 – 1628 w Sztokholmie, na zlecenie króla Gustawa II Adolfa, zwanego lwem północy. Miał być symbolem siły, potęgi, a także prezentować polityczne deklaracje króla, podczas toczonego z Rzeczypospolitą konfliktu (tzw. potop szwedzki). Galeon Vasa miał więc wziąć udział w wojnie, będąc nie tylko jednym z największych, ale i najsilniejszych szwedzkich okrętów.
Galeon Vasa to prawdziwy gigant
Budowę statku nadzorował Henrik Hybertsson, pochodzący z Holandii. Miało to późniejsze konsekwencje, ale… nie wyprzedzajmy faktów. Projekt zakładał następujące wymiary, jaki miał mieć ten trójmasztowy galeon, w większości zbudowany z czarnego dębu (za Wkipedią):
- wyporność: 1210 ton
- długość kadłuba – 61 m
- długość z bukszprytem – 69 m
- maksymalna szerokość kadłuba – 11,7 m
- wysokość nadbudówek rufowych – 19,3 m
- zanurzenie – 4,8 m
- powierzchnia żagli: 1275 m²
- załoga: 145 marynarzy i do 300 żołnierzy piechoty morskiej
- uzbrojenie: łącznie 64 działa różnych wagomiarów w baterii burtowej, z czego 48 dział 24-funtowych na dwóch pokładach działowych, 8 dział 3-funtowych, 2 działa 1-funtowe, a także 6 moździerzy 1x 16-funtowy, 1x 62-funtowy i 3x 35-funtowe)
Okręt wojenny dziełem sztuki
Nawet dziś galeon Vasa zachwyca niezwykle bogatą ornamentyką, zdobiącą statek. Okręt ozdobiono m.in. figurami cesarzy rzymskich czy postaciami z Biblii, jak np. król Dawid. Nie zabrakło też odniesień do greckiej mitologii. Na statku znalazły się figury Heraklesa, jako symbolu siły i odwagi oraz patrona żeglarzy, Proteusza. Okręt Vasa sam w sobie stanowił również antypolską propagandę. Na jego dziobie okrętu widniały rzeźby, mające przedstawiać przedstawicieli polskiej szlachty w dość ośmieszającej pozie. Znalazły się w takim miejscu, by oddający potrzeby fizjologiczne marynarze mieli je na oku..
Król sobie życzył, ale praw fizyki nie oszukasz…
Galeon Vasa to znakomity przykład niepogodzenia życzeń inwestora z czymś tak prozaicznym, jak podstawowe prawa fizyki. Otóż Gustaw II Adolf wymarzył sobie nie tylko największy galeon w swojej ówczesnej flocie, ale również smukły. Jak pogodzić ten właśnie smukły wygląd, pełen przepychu, z funkcją wojenną, z ciężkim uzbrojeniem? Życzenie króla było jednak rozkazem, toteż zastosowano się do jego wytycznych. W efekcie powstał przepiękny, rzeczywiście smukły, długi i wysoki okręt wojenny, ozdobiony wyjątkowo wysokimi i bogato zdobionymi nadbudówkami, ale – jak wkrótce życie pokazało – niezdolny do zadania, jakie przed nim postawiono.
Sprawę budowy skomplikowała śmierć śmierć głównego projektanta. Stało się to na rok przed końcem budowy. W efekcie doszło do fatalnych błędów, wynikających z użycia dwóch różnych jednostek miary. Używane przy budowie okrętu stopa amsterdamska i stopa szwedzka różniły się aż o 1,5 cm, co również przyczyniło się do katastrofy.
Galeon Vasa gotowy i pełen błędów konstrukcyjnych
Patrząc dziś na to, jak wspaniale dziś wygląda ten liczący już blisko 400 lat galeon Vasa, można sobie wyobrazić, jak efektownie prezentował się po ukończeniu budowy. Był długi, wysoki, smukły, niezwykle widowiskowy, bardzo bogato zdobiony. Jednak już podczas próby stateczności okazało się, że ponad 100 ton kamiennego balastu nie wystarczało, by zrównoważyć okręt. Galeon Vasa był po prostu zbyt ciężki, by utrzymać się na linii wodnej. Jeśli doliczyć do tego płaskie dno i nieproporcjonalną przewagę bogato zdobionej części nadwodnej nad podwodną oraz owe ciężkie działa, to mamy gotowy przepis na spektakularną katastrofę. I tak właśnie się stało.
Statek Vasa, jego pierwszy i ostatni rejs
Zgromadzone na brzegu tłumy ludzi obserwowały pierwszy, próbny rejs, w który wyruszył statek Vasa 10 sierpnia 1628 roku. Wojenny okręt wypływał majestatycznie ze sztokholmskiego portu, lecz dopóki osłaniały go przybrzeżne skały, dopóty wszystko przebiegało prawidłowo. Wystarczyło jednak, by galeon Vasa rozłożył żagle i minął skały – stało się to po przepłynięciu raptem jednej mili – by doszło do tragedii. Spowodował ją podmuch wiatru, po którym okręt Vasa przechylił się mocno na lewą burtę i – z powodu ciężaru dział oraz błędów konstrukcyjnych – nie mógł się już wyprostować. Przez otwarte furty działowe do wnętrza dostała się zimna woda. Statek Vasa po chwili przewrócił się i poszedł na dno, a wraz z nim blisko 50 marynarzy.
Czyja wina, że zatonął galeon Vasa? Polaków!
Zwołana później komisja nie obarczyła nikogo odpowiedzialnością za katastrofę. O sabotaż oskarżono wówczas domniemanych polskich agentów, którzy mieli celowo zmienić dane konstrukcyjne okrętu. Jak się okazało, statek miał przeprowadzone przed pierwszym wypłynięciem próby stateczności. Przerwano jednak, bo obawiano się, że okręt… się przewróci! A to na pewno spotkałoby się z gniewem monarchy. Ta obawa przed złością Gustawa II Adolfa miała, jak już wiemy, tragiczne następstwa…
333 lata na dnie morza
Kilkadziesiąt lat po zatonięciu Vasy, wydobyto z wraku część ciężkich dział. Sam okręt przeleżał jednak na dnie aż 333 lata, na głębokości 32 metrów. Jak to się stało, że mimo upływu stuleci drewniany statek przetrwał w tak dobrym stanie? Otóż w zimnych wodach Bałtyku brakuje drewnojadów, organizmów morskich, żywiących się drewnem. To właśnie uratowało Vasę.
W latach 50-tych XX wieku galeon Vasa został odnaleziony przez archeologa amatora Andersa Franzéna. Podjęto wówczas decyzję, by wydobyć statek na powierzchnię. Miało to na celu nie tylko odzyskanie cennego zabytku, ale pozwoliłoby również badaczom na zgłębienie wiedzy o tym, jak budowano okręty w tamtym czasie.
Galeon Vasa znów na falach
By wydobyć galeon Vasa, wydrążono pod wrakiem aż 6 tuneli. Służyły one do przeciągnięcia kabli, przymocowanych do pontonów, które umożliwiły przeholowanie Vasy na płytszą wodę. Plan zakładał, że po przeprowadzeniu doraźnych prac, zapewniających statkowi pływalność, galeon trafi do suchego doku. 24 kwietnia 1961 roku galeon Vasa został wydobyty. Wypompowano z niego wodę, a w tym czasie trwała już inwentaryzacja odłamanych części okrętu oraz wyposażenia okrętu.
Konserwacja kadłuba Vasy trwała bardzo długo, bo aż 17 lat. W tym czasie spryskiwano okręt specjalnym roztworem, zawierającym środek konserwujący. Dopiero w latach 80-tych XX wieku rozpoczęto odbudowy nadbudówek oraz wszelkich luźnych części. Projektowano już wtedy budynek, który miał dać statkowi schronienie i który stał się siedzibą poświęconego statkowi Muzeum Vasa .
Vasa oryginalny w 98 procentach
Prawie 100 procent oryginalności, na co składa się nie tylko znakomicie zachowany i zakonserwowany kadłub, ale i blisko 14 tysięcy znalezionych na statku i dnie wokół niego przedmiotów wyposażenia, w tym ponad 700 różnego rodzaju rzeźb, a nawet zapasowe żagle. Tak, galeon Vasa to prawdziwy skarbiec XVII- wiecznej sztuki, nie tylko budowania okrętów, ale i m.in. snycerki. Dziś możemy go podziwiać w otwartym w 1990 roku Muzeum Vasa. Królewski galeon, który zatonął po przepłynięciu zaledwie mili morskiej, to najlepiej i najpiękniej zachowany okręt wojenny z XVII wieku na świecie, wręcz dzieło sztuki, jedyne w swoim rodzaju. Nie dziwi więc fakt, że Muzeum Vasa jest najczęściej odwiedzaną placówką muzealną w Sztokholmie. Nigdzie na świecie nie zobaczycie nic takiego i w takiej formie.
Muzeum Vasa – historia krótka, a jednocześnie długa
To prawdziwy paradoks, że Muzeum Vasa opowiada historię statku, który miał tak krótki żywot, a jednocześnie jest to historia rozciągnięta na wieki. Samego budynku, kryjącego Muzeum Vasa nie można nie zauważyć – znad nowoczesnej, modernistycznej bryły architektonicznej sterczy omasztowanie galeonu. Obiekt znajduje się na wyspie Djurgården, w otoczeniu innych muzealnych placówek, nieopodal słynnego skansenu. Jest to muzeum morskie, stanowiące część państwowych muzeów morskich Szwecji.
Muzeum Vasa wzniesiono w latach 1987–1990. To projekt pracowni architektonicznej Månsson Dahlbäck Arkitektkontor. To ogromna bryła o powierzchni zajmującej ponad 12,5 km kw., natomiast kubatura obiektu wynosi 117 000 m sześć. Muzeum Vasa pokryte jest miedzianym dachem o wadze 100 ton. Z tego właśnie dachu galeon Vasa wystawia swoje maszty, z których najwyższy ma ponad 50 metrów wysokości. Sam statek oglądamy zarówno z poziomu „0”, jak i z wielu galerii, ulokowanych na kilku piętrach, otaczających galeon. Uwaga, bo może zakręcić się w głowie!
Muzeum Vasa – co jeszcze w nim zobaczycie?
Gdy wznosi się budynek tej wielkości, z takim rozmachem, poświęcony tylko jednemu okrętowi, musi on zawierać w sobie jeszcze inne smaczki. Co znajdziemy na kolejnych piętrach Muzeum Vasa? Dla zwiedzających odtworzono tu górny pokład działowy oraz kajutę admiralską.
Na piętrach znajdują się różnego rodzaju wystawy tematyczne, które nie tylko opisują historię okrętu, etapy jego budowy, rys historyczny ówczesnej epoki, ale i prezentują wydobyte z jego wnętrza artefakty. Obejrzymy tam m.in. zastawę stołową, wydobyte z dna ubrania nieszczęśników, którzy zatonęli wraz z okrętem, rzeczy ich osobistego użytku, monety oraz sprzęt medyczny.
Na poziomie minus jeden wyeksponowano kości zmarłych marynarzy, wydobyte wraz z okrętem. Odtworzono również ich ówczesny wygląd. Jest to i fascynujące, i przerażające jednocześnie.
Miniaturowy okręt
Tuż przy burcie galeonu znajduje się jego miniaturowy model, z oryginalnymi barwami, prezentujący statek przed zatonięciem. To świetna sprawa, bo ogrom Vasy sprawia, że nie ogarnie się jej w całości spojrzeniem.
Natomiast ten miniaturowy w porównaniu z oryginałem okręt to umożliwia i z tego, co zauważyłem, jest oblegany przez turystów na równi z zachowanym wrakiem. Ponadto znajduje się tu sala, w której kilka razy dziennie dla dzieci odtwarzany jest film o okręcie.
Sklep, restauracja, pamiątki
Ja przywiozłem z Muzeum Vasa magnes na lodówkę – był jeszcze w miarę przystępny cenowo. Szwecja, choć tańsza niż inne skandynawskie kraje, wymaga jednak głębszego sięgnięcia do kieszeni. W muzealnym sklepiku można kupić szereg pamiątek nawiązujących do statku jego tragicznej historii. To kalendarze, kubki, breloczki, figurki, filmy, albumy, słodycze, ubrania i mnóstwo innych rzeczy. Znajdziemy tu również kopie rzeczy, wydobytych z wraku. Z kolei usytuowana nieopodal restauracja zaprasza na posiłki i przekąski.
Muzeum Vasa i okręt Vasa – po ile bilety?
W okresie od listopada do kwietnia bilety do Muzeum Vasa są tańsze. Dorośli zapłacą wtedy za wejście 170 SEK (koron szwedzkich), natomiast dzieci i młodzież do 18 roku wchodzą bezpłatnie. Więcej zapłacimy za wejście w sezonie wysokim, od maja do września. Wtedy dorośli za bilet zapłacą 190 koron, ale dzieci i młodzież do 18 roku życia nadal wchodzą bezpłatnie. Uwaga! Dzieci do 12 roku muszą być podczas zwiedzania muzeum pod opieką dorosłych.
Kogo interesują wraki i jeden, nawet tak duży, jak okręt Vasa mu nie wystarcza, może za 290 koron kupić bilet łączony do Muzeum Vasa oraz położonego nieopodal Muzeum Wraków.
Galeon Waza – w jakich godzinach go obejrzycie?
W jakich godzinach obejrzycie okręt Vasa? Od września do maja codziennie w godzinach 10:00 – 17:00 (w środy placówka otwarta jest do 20:00. Z kolei od czerwca do końca sierpnia Muzeum Vasa jest czynne w godzinach 08:30 – 18:00 – codziennie.
Uwaga! Muzeum Vasa to muzeum bezgotówkowe. Oznacza to, że nie zapłacicie w nim gotówką, lecz kartą płatniczą, debetową lub kredytową. Warto też wiedzieć, że temperatura we wnętrzu gmachu oscyluje w granich ok. 20 stopni. Kto ciepłolubny, ten tu zmarznie, więc warto mieć ze sobą bluzę czy lekką kurtkę, gdy wybierzecie się tu w sezonie letnim. Na oglądanie warto zarezerwować z 2, a nawet 3 godziny – miną tak szybko, że się nawet nie zorientujecie.
Więcej szczegółów znajdziecie na stronie internetowej Muzeum Vasa – kliknijcie ten link, dla Waszej wygody podlinkowałem polską wersję językową.
Podoba Ci się ten wpis? Dołącz do mnie na Facebooku i bądź na bieżąco z moimi poradami, podróżami i przepisami!
Czytaj również:
- Muzeum Abby w Sztokholmie – szalony świat muzyki i kolorowych lat 70-tych!
- Muzeum wódki w Sztokholmie – historia pisana spirytusem
- Długi weekend 2023 – wystarczą 3 dni urlopu, by mieć 23 dni wolnego!
- Długi lot samolotem – jak go przetrwać? Miej na niego sposób!
- Jedziemy na wakacje: jak wybrać ubezpieczenie wakacyjnego wyjazdu?
- Brannäs Våtmark Oxelösund
- W szwedzkim Oxelösund na weekend
- Wybrzeże Szkierowe Oxelösund