Tani wyjazd, czyli 10 zasad, których przestrzeganie może uchronić Was przed niepotrzebnym wydrenowaniem kieszeni. Sprawdźcie, na co uważać, co sobie odpuścić i o co zadbać?
Czym jest tani wyjazd
Ekonomiczny, budżetowy, po prostu tani wyjazd – taki, co nie wydrenuje kieszeni. W dobie niedrogich biletów lotniczych samoloty kursujące do fajnych europejskich stolic pełne były weekendowych turystów, do których i ja się zaliczam. Wiele osób nie zdecydowałoby się na wyjazd na weekend do choćby Kopenhagi, Berlina czy Paryża, gdyby nie tanie bilety lotnicze i możliwość znalezienie niedrogiego noclegu. Zakładają sobie taki a nie inny budżet na wyjazd i trzymają się tego. Dzięki takiemu podejściu można było jeszcze niedawna zaliczyć niektóre europejskie metropolie w ekspresowym, weekendowym tempie i dosłownie po kosztach.
Czy nadal jest tanio?
Jest i nie jest. Inflacja uderzyła w Europę jak tsunami. Wojna w Ukrainie też przekłada się na ceny. Drożeje transport, paliwo, noclegi, jedzenie – wszystko. Pandemia skutecznie unieruchomiła nas w domach na niemal dwa lata, teraz do tego doszła inflacja. Tym ważniejsza jest kwestia tego, by nie zbankrutować po weekendowym wypadzie gdzieś w Europę. Jak to zrobić?
1. Przygotuj się finansowo!
To oznacza, żeby mieć przy sobie lokalną walutę i kartę przedpłaconą np. Revolut. Nie wypłacamy w bankomatach zagranicą, bo marża bywa zabójcza! Dla przykłady: wypłata 300 BM (marek bośniackich) w bankomacie Polbanku w Sarajewie kosztowała mojego znajomego w 2021 r. w przeliczeniu na złotówki ok. 20 zł! Pieniądze lepiej wymienić przed wyjazdem w zaufanym kantorze i mieć drobne ze sobą.
2. Kup wcześniej bilety lotnicze
Im wcześniej je zakupimy, tym taniej. Nie zawsze da się przewidzieć, co będziemy robić w listopadowy czy grudniowy weekend już w marcu, ale próbujcie. Bilety kupione wcześniej potrafią być i z reguły są o wiele tańsze. Przykład: mi udało się kupić bilety z Polski na malezyjską część Borneo (o mojej wyprawie do Malezji przeczytasz, klikając w ten tekst) – około 10 przelotów- za łączną kwotę… 2,500 zł, do Bergen (kliknij tu, by poczytać o weekendzie w tym mieście) swego czasu poleciałem za kilkadziesiąt złotych w jedną stronę, do Izrale (o tym, jak smakuje i wygląda Izrael w lipcu przeczytasz tu – kliknij) też za raptem 400 zł w obie strony z Warszawy. Jeśli nawet z jakiegoś powodu wyjazd nie dojdzie do skutku, nie żal będzie aż tak bardzo kilkudziesięciu złotych (w tanich liniach nie opłaca się przebukowywać czy oddawać biletu, bo przekracza to zazwyczaj jego wartość w znaczny sposób). O tym, jak tanio kupić bilety przeczytasz w tym wpisie – po prostu kliknij.
3. Sprawdź podstawowe informacje
Przed wyjazdem w dane miejsce trzeba o nim poczytać. Można zaopatrzyć się w przewodnik, ale trzeba również posiłkować się informacjami z blogów. Dzięki temu można zaplanować wycieczkę ze wszystkimi szczegółami, uwzględniając miejscowe uwarunkowania kulturowe (jak w moim przypadku szabat w Izraelu), ceny biletów wstępu np. do muzeów, konieczność używania komunikacji miejskiej, etc. To bardzo ważne, bo pozwoli uniknąć niepotrzebnych kosztów, np. w sytuacji, gdy gdzieś kursuje bezpłatny transport, w danym dniu tygodnia są bezpłatne wejścia albo miejsce, w którym śpimy, leży niedaleko lotniska czy dworca autobusowego.
Dotyczy to również połączeń telefonicznych i Internetu – gdy wybieramy się do kraju spoza UE! Minuta rozmowy z Bośni do Polski to ładnych kilka złotych, a transfer internetowy liczony jest w setkach złotych!
4. Bagaż tylko podręczny
Koszt bagażu potrafi być niebagatelny. Tani wyjazd – w przypadku linii lotniczych – oznacza kompaktowy, podręczny, bezpłatny bagaż, który składa się z jednego niewielkiego plecaka. Bielizna, skarpetki, t-shirty na zmianę, do tego najpotrzebniejsze kosmetyki – na weekendową wyprawę naprawdę nie trzeba niczego więcej. Nawet na dłuższą – gdy leciałem do Izraela na 10 dni, miałem niewiele więcej rzeczy i wszystko w jednym plecaku.
5. Transfer na i z lotniska
Warto mieć to na uwadze szczególnie wtedy, gdy kupujemy bilet na tanie linie lotnicze, które są często obsługiwane przez lotniska położone w dość sporej odległości od miasta, będącego celem podróży. Dlatego trzeba zawsze mieć drobne na bilet i opracowując budżet wyprawy uwzględnić dodatkowy koszt.
Może okazać się tak, że droższy bilet lotniczy, do lotniska leżącego bliżej celu naszej wyprawy, bardziej się opłaci i wyniesie w gruncie rzeczy taniej, niż koszt przejazdu autokarem/pociągiem/taksówką.
6. Komunikacja miejska
System transportu w miejscu, do którego wybieramy, może okazać się sporym obciążeniem dla budżetu. Z reguły atrakcyjne turystycznie miejscowości mają oferty komunikacji dla turystów – bilety kilkudniowe, czy dobowe.
Niepotrzebna nam jednak karta miejska za kilka czy kilkanaście euro, jeśli miejsce, do którego przyjechaliśmy, planujemy zwiedzić pieszo. Pieszo obszedłem śródmieście Rzymu i jego najważniejsze atrakcje, mieszkając ok. 2 km od Watykanu.
7. Jedzenie
Unikamy knajp dla turystów. To wydaje się oczywiste, ale sam kilkakrotnie dałem się złowić w takie miejsca. Wszystkie pięknie wyglądające restauracje, puby, kawiarnie przy głównym ulicach bądź w miejscach szczególnie atrakcyjnych (np. okolice Watykanu czy Schodów Hiszpańskich w Rzymie) mają ceny o wiele wyższe, niż inne, usytuowane nieco dalej, nierzadko oferujące o wiele smaczniejszą i prawdziwe lokalną kuchnię bary.
Choć tego nie polecam, w najgorszym przypadku można zjeść coś w miejscowej sieciówce (Jak np. McDonald), ale lepiej pochodzić trochę po bocznym uliczkach i spróbować lokalnych specjałów prosto od miejscowego restauratora lub na lokalnym targu. O tym, jak jeść za granicą i na co uważać, przeczycie klikając w ten tekst.
8. Napoje
Kupimy je wszędzie, najtaniej w marketach. Unikajcie jednak ulicznych straganów z napojami! W Rzymie mała Cola od takiego handlarza kosztuje aż 4 euro. Jeśli chodzi o alkohol, to warto pamiętać, że nie wszędzie jest dostępny całodobowo jak w Polsce. W Norwegii po 22 nie kupiłem w sklepie zwykłego piwa, a za słabe piwo o pojemności 0,4 l w knajpie zapłaciłem 45 zł. Trzeba to wciąż pod uwagę, jak również czas pracy miejscowych sklepów w czasie weekendów. Inaczej tani wyjazd zamieni się w kosztowną wyprawę.
Dodatkowy punkt – karty turysty
Mamy już plan, co chcemy zobaczyć w miejscu, gdzie się wybieramy, jesteśmy szczęśliwi, bo zdobyliśmy tani bilet lotniczy, wiemy, czy będziemy korzystać z lokalnego transportu, czy nie – co dalej? Karty turystyczne!
Mój znajomy kilka lat temu w ciągu zaledwie jednego dnia wydał grubo ponad 100 zł na atrakcje Głównego i Starego Miasta w Gdańsku. Gdyby wiedział o karcie turysty, zaoszczędziłby sporo grosza. Dlatego należy zwrócić uwagę na takie właśnie oferty, przygotowując się do wyjazdu w dane miejsce. Może w ramach jednego biletu uda się wejść do kilku miejsc (w Rzymie za 12 euro mamy wejście do Forum Romanum i Koloseum).
9. Pamiątki
Każdy z nas chciałby coś przywieźć z zagranicznego wyjazdu, choćby magnes na lodówkę. Targujcie się u ulicznych handlarzy, oczywiście z głową. Nikt raczej nie zejdzie z ceny 1 euro za magnes, ale może za dwa zapłacie 1,50 albo – jak ja w Nazarecie – kupię trzy magnesy w cenie… jednego.
Po pamiątki warto się wybierać, gdy kupcy zwijają już swoje kramy, wtedy są najbardziej skorzy do obniżek cen. Tani wyjazd w tym przypadku naprawdę jest tani.
10. Euro
Wiele osób, ja również, zapomina, że jedno euro to aż 4 zł. Dlatego widząc coś, co kosztuje 2, 3 czy 5 euro, traktujemy to jak okazję. Stop! Przed każdym zakupem trzeba przeliczyć, czy na pewno się opłaca. Miło jest przywieźć z wycieczki do Bergen tamtejszego trolla, ale nie za 250 zł w przeliczeniu na złotówki.
Świadomość, ile naprawdę kosztuje to, co kupiliśmy sobie na pamiątkę, może pozbawić nas całej radości z wycieczki. Uważajcie na to, bo inaczej tani wyjazd zmieni się w drogą wycieczkę!
Niby to takie oczywiste, prawda?
Wszystko co napisałem, jest niby takie oczywiste, proste. Jednak w euforii po przyjeździe na wymarzony weekend i w konfrontacji z lokalnymi lodami po 3 euro za gałkę, czy kawą z ciachem za 15 euro krytycyzm i kalkulacja kosztów często się wyłączają. Opamiętanie przychodzi dopiero potem, gdy okazuje się, że ten tani wyjazd wcale taki tani nie był…
Czytaj również:
- Co zjeść w Chorwacji? 10 potraw, których musisz tu spróbować!
- Hotele dla psów w Trójmieście – sprawdzone miejsca
- Jak jeść zagranicą, czyli 10 patentów na to, by nie przepłacić…
- Sarajewo, tu bije serce Bałkanów
- Spotkanie podróżnicze: kierunek Budapeszt
- Czarnogóra na wakacje
- Mostar to nie tylko stary most
- Blagaj, perełka Bośni i Hercegowiny
- Magia bośniackiej kuchni, co musisz tu zjeść
3 thoughts on “Tani wyjazd – 10 zasad, jak nie zbankrutować po zagranicznej eskapadzie”
Pingback: Jak jeść zagranicą, czyli 10 patentów na to, by nie przepłacić… - ścieżki mojego świata
Pingback: Europa Zachodnia dostępna o tej porze roku z Gdańska od 63 zł!
Pingback: Dokąd i za ile polecimy z Gdańska? Część IV: południowa Europa i Izrael od 95 zł w jedną stronę - ścieżki mojego świata