Kolorowe Jeziorka Wieściszowice chodziły mi po głowie już od dawna. Stąd i pomysł, by na kilka dni opuścić Trójmiasto i ruszyć na Dolny Śląsk. Zapraszam do wędrówki po pięknym rejonie naszego kraju!

Kierunek: Dolny Śląsk

Najtaniej, choć nie najszybciej? Na samolot w dobrej cenie miałem niestety już zero szans, pozostał mi Flixbus. Kupiłem bilet na popołudniowy kurs po godzinie 16.00, za jedyne 39,99 złotych. Niestety, już na samym początku trasy zaliczyliśmy „lekkie” godzinne spóźnienie. Powód? Nasz autobus zarysował drugi, przy wyjeździe z gdańskiego dworca autobusowego. Musiały przyjechać odpowiednie służby, spisać protokół, zerknąć na to i owo. W końcu ruszyliśmy!

Wrocław nocą

Do Wrocławia dojechałem nieco przed północą. Ponieważ o godzinie 4:53 miałem pociąg do Marciszowa (koszt biletu na przejazd to 22 zł, czas przejazdu 1 godzina i 52 minuty, bilety można nabyć na stronie Kolei Dolnośląskich lub w kasie, czy u konduktora), miałem kilka godzin na spacer urokliwymi uliczkami stolicy Dolnego Śląska. Odwiedziłem wrocławski Rynek i wręcz zagubiłem się pośród pięknych kamienic, które go otaczają. Znalazłem też chwilę na wizytę na Ostrowiu Tumskim. Po małej przekąsce uznałem, że pora ruszać z powrotem na dworzec PKP Wrocław Główny.

Stacja Marciszów

Marciszów to rolniczo-przemysłowa wieś, dawny majątek rycerski, informacje o pojawiają się w dokumentach historycznych już z 1305 roku! W XIX wieku był już bardzo ważną stacją węzłową kolei. Do dziś zatrzymuje się tu wiele pociągów dalekobieżnych. Dla mnie to baza do wyprawy nad Kolorowe Jeziorka. Pora w drogę!

W drodze

Prowadził mnie od tej pory zielony szlak turystyczny, który na odcinku między Marciszowem i Wieściszowicami poprowadzono wzdłuż potoku Mienica z ominięciem szosy. Tak więc duży kawałek drogi asfaltem został mi oszczędzony. Dalej już w Wieściszowicach musiałem wrócić na asfalt, na odcinek ok 3 km. Dalej znaki prowadzą na parkingi przed Kolorowymi Jeziorkami (dla zmotoryzowanych jest 5 przygotowanych stanowisk parkingowych).

Kolorowe Jeziorka Wieściszowice

Przed wejściem na teren Kolorywych Jeziorek mamy tablice informacyjne i edukacyjne, które wyjaśniają genezę jezior. Ścieżki dla turystów są bardzo dobrze oznaczone. W zasadzie wystarczy podążać za zielonymi znakami. Kolorowe Jeziorka to część Rudawskiego Parku Krajobrazowego, a ten z kolei wchodzi w skład Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych. O historii jeziorek i ich specyfice więcej możecie przeczytać tu i tu.

Jeden z siedmiu cudów Polski

Ścieżka edukacyjna Kolorowe jeziorka prowadzi nas przez wszystkie najciekawsze miejsca obszaru. Co ciekawe, Jeziorka zostały docenione i zaliczono je do jednego z siedmiu cudów Polski w rankingu National Geographic Traveler w 2011 r. Dokoła nich mnóstwo jest wychodnich skał metamorficznych, głównie łupków łyszczykowych. Znajdziemy tu również inne skały przeobrażone. Przejście szlaku edukacyjnego na spokojnie zajmuje około 2 godzin. Mamy do dyspozycji wiele miejsc odpoczynku, a nawet bufet, by coś przekąsić i miejsca z pamiątkami.

Kopalnia Nadzieja

Na ścieżce edukacyjnej znajdziemy pozostałości trzech dawnych kopalni. Pierwsza z nich to „Nadzieja”. W 1875 roku powstała tu kopalnia pirytu, która otrzymała taką właśnie nazwę. Najpiękniejsze z jeziorek znajduje się w bliskiej odległości od wejścia na ścieżkę edukacyjną i ma purpurową barwę. Jest to związane z obecnością dużej ilości związków żelaza. Obok jest żółte jeziorko, do którego – uwaga – możemy dostać się przez krótką wnękę dawnego korytarza kopalni. Z daleka przypomina on naturalną jaskinię. Żółte jeziorko jest połączone z purpurowym jeziorkiem rodzajem tunelu. Uwaga! Nie starajcie się zbytnio eksplorować okolicznych skał poza szlakiem. Są nieco zerodowane, a grań rozdzielająca oba jeziorka jest przepaścista, ma od kilku do kilkunastu metrów wysokości. Warto na dłużej zatrzymać się tutaj, gdyż miejsce ma niezwykły urok – jednak lepiej nie wchodzić na skałki.

Kopalnia Nowe Szczęście

„Nowe szczęście” to kopalnia, która istniała na tym miejscu od 1793 r. Po zaprzestaniu eksploatowania zasobów pojawiła się tu woda. Charakterystyczna barwa, od którego pochodzi nazwa – „Błękitne jeziorko” – jest związana z obecnością w wodzie związków miedzi. Nieco wyżej w drodze na Wielką Kopę znajduje się niepozorne, położone w kotlince Zielone Jeziorko, które okresowo wysycha.

Kierunek: Rudawy Janowickie

Wszyscy, którzy ruszają w Rudawy Janowickie, zazwyczaj zaczynają swoją przygodę z tymi górami w miejscowości Trzcińsko, u podnóża Sokolich Gór. Tam znajdują się szkółki wspinaczkowe, stoki słynnych Sokolików usiane bowiem są skałami o fantastycznych kształtach. Dalej znajduje się też rezerwat Starościńskie Skały, mający charakter „skalnego miasta”.

Ja obrałem trasę w nieco mniej znane rewiry, ale nie mniej urokliwe. Mianowicie postanowiłem przejść przez Skalnik (944 m n.p.m.) i Małą Ostrą (936 m n.p.m.) Z tej ostatniej góry roztacza się niezapomniany widok na pasmo Karkonoszy, które w następnym dniu miałem zamiar przebyć w całości głównym grzbietem. Na stoku najwyższego w Rudawach Janowickich Skalnika znajduje się natomiast obszar gołoborza (podobnego do tego w Łysogórach).

Z namiotem w plecaku

Wyjazd zaplanowałem ekonomicznie, dlatego też zabrałem ze sobą namiot, mając zamiar spać właśnie w nim. Nocleg obrałem poniżej części rezerwatowych i innych obszarów chronionych. To ważne, ponieważ prawo zabrania, pod odpowiedzialnością karną, biwakowania na obszarze parków narodowych, czy obszarów ochrony bezpośredniej. Dlatego pamiętajcie – jeśli planujecie nocleg na łonie natury, zawsze sprawdzajcie, czy w danym miejscu można się rozbić!

Nocleg pod przełęczą Okraj

Wybrałem sobie na pierwszy nocleg miejsce poniżej przełęczy Okraj, do której można dotrzeć zarówno pieszo jak i samochodem , np z Kowar. Ja obrałem drogę żółtym szlakiem przez Przełęcz Kowarską. Było cudnie, zwłaszcza podczas zachodu słońca. Widoki niezapomniane, no i spanie w namiocie – toż to przygoda, jakby nie patrzeć!

Pobudka o 5 rano

Czemu tak wcześnie? Bo uwielbiam stawać o poranku na szczycie Śnieżki. Poza tym czekała mnie tego dnia 42-kilometrowa wędrówka. Wyspany i wypoczęty zacząłem dzień od zdobycia najwyższego szczytu Karkonoszy. Niewiele z niego zobaczyłem z powodu mgły, ale podczas poprzednich wizyty w tym miejscu (o którym pisałem m.in. w tym wpisie), już się tych widoków napodziwiałem.

Na grzbiecie Karkonoszy

Po zejściu ze Śnieżki obrałem kierunek czerwonym szlakiem przez główny grzbiet Karkonoszy, mijając po drodze Kotły Małego i Wielkiego Stawu, Przełęcz Karkonoską, Czeskie i Śląskie Kamienie, Śmielec, Wielki Szyszak, Śnieżne Kotły i wreszcie Szrenicę. Upału w tych wyższych partiach nie było, pogoda dopisała, wiał lekki wiatr. Tak minął mi cały dzień. Na kolację zaszedłem do Szklarskiej Poręby na widoczny na fotce poniżej pyszny gulasz w chlebie.

Po kolacji czekało mnie jeszcze podejście trwające ponad 1,5 h na szczyt Zwaliska w Górach Izerskich. Tam spędziłem pod namiotem kolejną noc. Uwaga na meszki i komary, które dość mocno dały mi się we znaki. Zrekompensował mi to poranny widok z namiotu.

Ekspresowo po Izerach

Góry Izerskie znam dość dobrze, bo przyjeżdżałem tu od najmłodszych lat. Dlatego też zejście nimi do Szklarskiej Poręby stanowiło zakończenie mojej kilkudniowej wyprawy na Dolny Śląsk. Poniżej na zdjęciach: Zwalisko oraz infrastruktura schroniska na Wysokim Kamieniu. Oraz – rzecz jasna – przepyszna szarlotka, której w tym miejscu nie mogłem sobie odmówić.

Podsumowanie

Trzy dni w Sudetach – krótkie podsumowanie: co, gdzie i za ile?

  • transport Flixbusem niecałe 80 zł w obie strony na trasie Gdańsk – Wrocław,
  • pociąg Kolei Dolnośląskich na trasie Wrocław – Marciszów, Szklarska Poręba – Wrocław to koszt ok. 50 zł w obie strony,
  • noclegi – bezpłatnie, na łonie natury, pod własnym namiotem (uwaga: nie rozbijajcie się w miejscach, w których biwakowanie jest zabronione, czyli na terenie miejsc chronionych: rezerwaty, parki, obszary chronione, etc.),
  • jedzenie: własne, oprócz kilku wizyt w lokalach gastronomicznych. Gulasz w chlebie kosztował ok. 22 zł, szarlotka na Wysokim Kamieniu ok. 16 zł.
  • długość przebytej pieszo trasy – 80 km, nie licząc chodzenia po Wrocławiu,
  • w górach pogoda jest zmienna: w jednej chwili mgła, wiatr, po chwili słońce i ciepło. Okulary przeciwsłoneczne, kremy z filtrem i wygodne buty to podstawa.