Bardzo lubię Otomin. Za każdym razem wyprawa tu jest dla mnie wspaniałym relaksem, nieskrępowaną radością z obcowania z przyrodą i dotykiem prawdziwej natury. Uważam, że trzeba wykorzystać to, iż Otomin leży nieomal w samym Gdańsku – ja to wykorzystuję 🙂
Rzut kamieniem od Gdańska
Trochę suchych faktów, przydatnych wszystkim, którzy chcieliby się tu wybrać. Po kolei: Otomin to wieś w gminie Kolbudy, w powiecie gdańskim, licząca ponad 700 mieszkańców, bardzo blisko Gdańska. Można tu dojść z naszego miasta na piechotę – drogą asfaltową od strony obwodnicy Trójmiasta i Zakładu Utylizacyjnego Szadółki jest tu tylko 4 km.
Jak tu dojechać
Z pętli Siedlce kursuje do Otomina autobus rejsowy 174. W dni powszednie jeździ średnio co 40 minut, podobnie w soboty. W niedziele i święta trzeba się liczyć z przerwami nawet ponad dwugodzinnymi, ale nie stanowi to problemu, jeśli akurat wybieramy się na spacer i planujemy zostać w okolicy przez kilka godzin. Pełen rozkład jazdy tej linii znajdziecie tu. Bilet jednorazowy na komunikację miejską to od 1 lipca 2016 roku koszt 3,20 zł, a ulgowy 1,60 zł. Taryfy biletowe znajdziecie tu. Od pętli autobusowej, na której zatrzymuje się autobusu 174 wystarczy 5 minut spacerkiem, by dotrzeć nad urokliwy brzeg jeziora. Dla głodnych i spragnionych w pobliżu bar i dwie restauracje. Bankomatów brak, najbliższy w Gdańsku Szadółkach, więc pamiętajcie, by mieć ze sobą trochę gotówki. Oryginalnym sposobem dotarcia nad jezioro oraz poznania okolicy jest trasa rowerowa Na przedmieściach Gdańska, stanowiąca część projektu „Wolność jest w naturze”. Początek trasy w Gdańsku Szadółkach zaraz za wiaduktem nad obwodnicą – ulica Stężycka.
Taki widok od strony wjazdu trasą rowerową. Na polodowcowych piaskach oraz glinach doskonale czują się sosny zwyczajne, a jakie wysokie wyrosły!
W okolicy jeziora znajduje się duży kompleks leśny, z dominacją buczyn i lasów dębowo-bukowych, na podłożu gleb brunatnych oraz osadach polodowcowych – ta informacja z pewnością przyda się moim uczniom 🙂 Na zdjęciu poniżej: niektóre pnie drzew ukształtowały się tak, że ho ho ho, ja nie powiem, co tu widzę 😉
Zwodniczy urok paproci
W okolicy wsi Otomin przyroda zadziwia swoim urokiem, las wiosną pełen jest świeżej, orzeźwiającej zieleni i pięknie pachnie! Trzeba jednak pamiętać, że jak las, to i zwierzęta, również i te niebezpieczne. Na zdjęciu poniżej paproć – piękna, efektowna, ale i niebezpieczna, bo właśnie często na paprociach czają się kleszcze. Nie będę przytaczał drastycznych szczegółów historii pewnej damy, o której słyszałem, że podczas pobytu w lesie – nie w Otominie – udała się za potrzebą między paprocie i posłużyła się liśćmi tej rośliny w wiadomym celu. Podobno miała w sobie aż trzy kleszcze, lekarze mieli ręce pełne roboty. Ile w tym prawdy, ile bajdurzenia, trudno stwierdzić, niemniej trzymajcie się od paproci z daleka (warto też pamiętać, że niektóre gatunki są pod ochroną).
Magia torfowisk
Na zdjęciu poniżej: torfowiska przejściowe to bardzo ciekawe przyrodniczo obiekty. Mogą być zasilane zarówno przez wody powierzchniowe i podziemne, jak i opadowe. Wyglądają bardzo malowniczo o każdej porze roku. Ja pozwoliłem sobie nawet tu wejść i zrobić z bliska kilka zdjęć.
Obszar objęty jest ochroną, w okolicy znajduje się chociażby użytek ekologiczny „Torfowisko smęgorzyńskie” na terenie Otomińskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Ochronie podlega torfowisko przejściowe z obecnością torfowców w zagłębieniu śródleśnym we wschodniej części wysoczyzny morenowej wspomnianej wcześniej moreny dennej. Na tym obszarze występują gatunki zagrożone, m.in.: modrzewica zwyczajna, czy rosiczka okrągłolistna.
Ambona jest powszechnie znaną konstrukcją łowiecką. Służy do obserwacji i pozyskiwania zwierząt łownych. Konstrukcję dopasowuje się w zależności od warunków terenowych, potrzeb czy dostępności materiału. W tym miejscu zdecydowanie lepszą opcją są bezkrwawe fotograficzne łowy.
Jezioro Otomińskie jest klasycznym przykładem wytopiska położonego w obrębie moreny dennej falistej. Jeziora wytopiskowe powstawały z brył martwego lodu podczas wycofywania się lądolodu skandynawskiego. Pozostałością po dawnym zbiorniku jest obszar podmokły oraz torfowiska.
Na zdjęciu powyżej i fotach poniżej: grodzisko Otomin, najprawdopodobniej pozostałości drewnianej osady rybackiej z IX wieku. Andrzej Januszajtis w swojej książce „Legendy dawnego Gdańska” wspomina o dzielnym rycerzu Otominie i jego zamku. Pozostałości osady położone są na porośniętym lasem półwyspie Jeziora Otomińskiego. Półwysep wcina się w jezioro i bardzo łatwo go dostrzec. Najlepiej widoczne jest w porze jesienno-zimowej, gdy opadną liście.
Na półwysep zapuszczają się często wędkarze. Półwysep głęboko wchodzi w jezioro, niektórym turystom jest tu lekko nie po drodze, więc omijają jedną z ciekawszych atrakcji okolicy, owianą zresztą legendami.
Pozostałości klasycznego grodziska cyplowego, odciętego od strony lądu głęboką fosą i wałem (wysokość 3-4 m). Zachowana jest też fosa grodziska, główny wał i majdan.
Kim był Otomin
Legenda brzmi tak: pan zamku – młody rycerz Otomin, odziedziczył go po zmarłych przodkach. Często krążył po okolicach grodu, obserwował wybrzeża, nasłuchując odgłosów przyrody. Pewnego dnia przycumował łódź jednej z zatoczek, z toni jeziora wynurzyła się cudna niewiasta, ubrana w białą szatę, zachwycił się jej urodą. Czas na rozmowie z rusałką bardzo szybko mijał, musieli się pożegnać i piękna istota znikła w toni wody jeziora.
Spotykali się codziennie, połączyło ich wkrótce płomienne uczucie. Otomin niepokoił się tylko tym, że jego żywiołem było powietrze i ziemia, natomiast jego wybranki – woda. Książę, zwierzchnik rycerza, wezwał go na gdański zamek. Rycerz wiedział, że musi wyruszyć na wyprawę wojenną. Żegnał się z ukochaną długo i czule, popłynęło wiele łez. Rusałka zdjęła z głowy wianek z lilii wodnych i przypięła mu go do kolczugi. Musiał jednak przyrzec, że nikomu nigdy nie zdradzi jej imienia, inaczej już nigdy się nie zobaczą. Otomin przysiągł jej milczenie i wyruszył w drogę do Gdańska.
Rycerz znalazł się na dworze, zobaczył dawno nie widzianych przyjaciół, w oko wpadła mu tez córka księcia. Wszyscy żywo byli zainteresowani cudownym, nigdy nie więdnącym wiankiem rusałki Odmiany. Jednak pamiętając o złożonej jej obietnicy rycerz zawsze milczał będąc wierny przyrzeczeniu.
Smutna historia rycerza
Otomin w końcu musiał wyruszyć na wyprawę wojenną. Żegnając się z księżniczką, uległ jej prośbom i w końcu zdradził jej imię rusałki. Zerwał się wówczas wiatr, nadciągnęły ciemne chmury, a Motława zaczęła się burzyć. Gdy Otomin znalazł się nad jeziorem, zaczął wołać ukochaną, ale odpowiadało tylko echo. Nigdy więcej już jej nie zobaczył. Jakiś czas później wyjechał na wojnę, gdzie poległ. Zamek opustoszał i rozpadł się. Dziś pozostał tylko ślad fosy i wałów. Oraz echo powtarzające imię ukochanej…
Taka to piękna legenda związana jest z tym miejscem 🙂
Szlaki turystyczne: Wzgórz Szymbarskich, Kartuski oraz Skarszewski mają tu swoje odcinki, przebiegając w bezpośredniej bliskości jeziora. Tyle na dziś z Otomina – szczerze polecam to miejsce każdemu, kto chciałbym na chwilę oddalić się od morza i poczuć, jak to jest w prawdziwym lesie 🙂
Czytaj również inne moje teksty:
- o wycieczce do lasów oliwskich, którą zorganizował Dariusz Podbereski – kliknij link
- o locie samolotem Cessna nad Trójmiastem – kliknij link
- o sprawdzonych przeze mnie hotelach dla psów w Trójmieście – kliknij link
- jak wygląda kalendarz 2021 w kontekście długich weekendów i wakacji – kliknij link
- o wycieczce na Dolne Miasto z Lokalnymi Przewodnikami i Przewodniczkami – kliknij link
- o trasie spacerowej śladem gdańskich zbiorników retencyjnych – kliknij link
- o Gdańskim Szlaku Wodociągowym – kliknij link
4 thoughts on “Otomin na weekend pieszo z Gdańska”
Też lubię to miejsce. Szczególnie pod nieobecność innych przedstawicieli naszego gatunku. Ileż to razy całą bandą relaksowaliśmy się tam po szkole, dojeżdżając na naszych stalowych rumakach. Pamiętasz rytualne palenie zeszytów i przeprawę przez bagna? 🙂 Do dziś lubię wracać nad Otomińskie o każdej porze roku.
Fajny ten szlak rowerowy. Nazywany jest również pętlą otomińską. Poza tym jest on częścią szlaku im. Józefa Wybickiego z Gdańska do Będomina.
Dzięki za porcję wiedzy geograficznej i za legendę, której dotąd nie znałem.
Od siebie dodam, że gród broniony był dwiema fosami. Druga, otaczająca podgrodzie, jest do dziś równie dobrze czytelna w terenie, co fosa wewnętrzna.
Warto również wspomnieć o „strażniku grodu”. Po więcej zapraszam do mnie.
Teraz te cudne i tajemne rewiry odkrywam razem z psiakiem 🙂 No i oczywiście w tej chwili mam nieco bliżej nawet jeśli chodzi o przejazd na dwóch kołach 🙂
Też lubię to miejsce. Szczególnie pod nieobecność innych przedstawicieli naszego gatunku. Ileż to razy całą bandą relaksowaliśmy się tam po szkole, dojeżdżając na naszych stalowych rumakach. Pamiętasz rytualne palenie zeszytów i przeprawę przez bagna? 🙂 Do dziś lubię wracać nad Otomińskie o każdej porze roku.
Fajny ten szlak rowerowy. Nazywany jest również pętlą otomińską. Poza tym jest on częścią szlaku im. Józefa Wybickiego z Gdańska do Będomina.
Dzięki za porcję wiedzy geograficznej i za legendę, której dotąd nie znałem.
Od siebie dodam, że gród broniony był dwiema fosami. Druga, otaczająca podgrodzie, jest do dziś równie dobrze czytelna w terenie, co fosa wewnętrzna.
Warto również wspomnieć o „strażniku grodu”. Po więcej zapraszam do mnie.
Teraz te cudne i tajemne rewiry odkrywam razem z psiakiem 🙂 No i oczywiście w tej chwili mam nieco bliżej nawet jeśli chodzi o przejazd na dwóch kołach 🙂