Góra Arbel oraz Kafarnaum jednego dnia? Tak!
Tyberiada to znakomita baza na wypad wokół Jeziora Galilejskiego. Samo jezioro dla chrześcijan jest miejscem niezwykłej wagi: to tu stąpał Chrystus, to tu powołał pierwszych Apostołów i to tu właśnie nauczał.
Jedną z największych atrakcji Tyberiady są właśnie rejsy po jeziorze. Ja taką atrakcje jednak sobie odpuściłem, bo – jak już wiecie – najbardziej ciągnie mnie w góry. A pobliska góra Arbel, trochę chyba jeszcze nie odkryta przez polskich turystów, to wspaniały punkt widokowy na całą niemal Galileę. Taki przyświecał mi plan: Góra Arbel oraz Kafarnaum.
Góra Arbel oraz Kafarnaum
Kilka słów o górze Arbel. Znajduje się tu park narodowy i rezerwat przyrody. Jest to fascynujące ze względów historycznych i przyrodniczych. Historycznych, bo na zboczach góry wykuto przed wiekami jaskinie stanowiące kryjówkę i punkt obrony dla walczących z Rzymianami mieszkańców tych ziem. Przyrodnicze, bo oprócz widoków na niemal całą Galileę górę na samej górze mieszkają różne gatunki zwierząt, z których jedno, przypominające puszystego wampirka, udało mi się sfotografować.
Taksówką najlepiej
Można na nią odbyć spacer z samej Tyberiady, dojechać samochodem, kierując się najpierw drogą 77 z Tyberiady na Hajfę, a następnie odbijając za drogowskazami węższą drugorzędną drogą 7717. Możliwe jest też zamówienie taksówki z centrum Tyberiady – koszt 73 NIS. I tak właśnie postanowiłem tu dojechać – na sam szczyt zawiózł mnie taksówkarz z Tyberiady. Poszedłem na postój nieopodal promenady i zagaiłem pierwszego z brzegu kierowcę. Za podróż w jedną stronę zapłaciłem 50 NLS i umówiłem się z taksówkarzem, że ewentualnie zadzwonię po niego, gdy będę już wracał po całym dniu biegania po skałach. Taksówkarz dał mi swój nr telefonu, dzięki czemu skorzystałem z jego usług również w drodze powrotnej. Zaskoczeniem i to niemałym był dla mnie to, że w drodze powrotnej taksówkarz zabrał mnie też na kawę na stację benzynową, jakby w podziękowaniu za to, że skorzystałem z jego usług.
Krok po kroku na górze Arbel
Przed wejściem od strony wioseczki Arbel (tu właśnie podjechałem taksówką) mijamy punkt informacji turystycznej. Tu płaci się za wstęp, można również dostać mapy masywu i twierdzy oraz opis szlaków. Kompetentna i miła obsługa jest bardzo pomocna i warto skorzystać z jej porad, bowiem trudności na szlakach są urozmaicone. Jeden z nich ma wysoki poziom trudności i jest dość wertykalny, jednak sztuczne ubezpieczenia (klamry, poręcze) sprawiają, że idzie się wygodnie i bezpiecznie mimo odcinków o znacznej ekspozycji. Proponuję obrać zejście niebieskim szlakiem, a następnie czarnym pod twierdzę (mniejsza ekspozycja), po czym wrócić wspinając się do centrum informacyjnego czerwonym bardziej stromym szlakiem. Na całej trasie fenomenalne widoki!!!
Cudowny widok na dolinę okresowej rzeki Arbel i górę Nitay. Wokolicach wszędzie naturalne i wydrążone w skałach groty i tunele.
Wysokie wapienne ściany klifów Arbel, wyniesienie góry od jeziora Galilejskiego to 380 metrów, a wysokość bezwzględna tylko 181 m n.p.m. Góra wznosi się bowiem nad okolicą depresji rowu tektonicznego Doliny Jordanu.
Gorąco, ale widoki piękne
Skały o fantazyjnych kształtach, spalone słońcem, temperatura w granicach 40 stopni w cieniu – Izrael w pigułce. Przypomnę, że Dolina Jordanu to jedno z najgorętszych miejsc w całej Azji! W dole widnieje wioseczka Hamaam. Nie wiem, jakim cudem zabrałem ze sobą do Izraela trochę ubrań w czarnym kolorze, jakby na przekór temu, żeby w upalnym klimacie mieć lekkie, przewiewne ubrania. Choć miałem na sobie tego dnia oddychającą koszulkę termalną, czarny kolor i tak przyciągnął więcej słońca.
Na szczycie góry Arbel
Na szczycie masywu Arbel, przy jednym z punktów widokowych. Myślę że niewiele się tu zmieniło, przynajmniej w krajobrazie od stuleci. Tak wygląda to teraz, wyglądało podobnie za czasów Chrystusa. Piękna panorama Galilei zapiera dech w piersiach.
Do punktu informacyjnego od strony Tyberiady wejść lub wjechać może każdy. Stąd dosłownie kilka kroków do krawędzi urwiska!
Ciekawa struktura tutejszego wapienia i jego porowatość sprawiają że wspinaczka jest prawdziwą radością. W okolicy mnóstwo pieczar, grot które służyły przed wiekami schronieniu, nie tylko pasterzom.
Panorama obejmuje całą niemal Galileę, po Górę Tabor i Nazaret.
Trochę historii Arbel
Twierdza Arbel posiada bogatą historię. Między innymi w tej okolicy w 1187 roku Saladyn pokonał Krzyżowców. Wydrązone na stokach góry Arbel groty, pieczary, schrony oraz naturalne jaskinie, stanowiły kryjówki dla Żydów, którzy walczyli z Grekami i Rzymianami. Zostały one rozbudowane w XVII wieku. Josephus pisze o rzymskim podboju niektórych ostatnich dywizjonów Hasmonean, którzy mieszkali na klifie Mount Arbel. Oprócz klifów, Arbel mieści starożytną synagogę, której ruiny można zobaczyć opodal.
Szlak na twierdzę
Szlak na twierdzę. Niebieskie oznaczenia prowadzą łatwiejszym wariantem, natomiast szlak czerwony jest bardziej eksponowany z ubezpieczeniami. Oznaczenia po hebrajsku i angielsku.
Stara synagoga
Po zejściu ze szczytu góry, schodząc drogą, którą wiozła mnie taksówka, natknąłem się na ruiny starej synagogi.
Na południowej tylnej ścianie synagogi – zwróconej ku Jerozolimie, znajduje się nisza dla miejsca Świętej Arki. Jest to o tyle niezwykły projekt, że większość synagog jest zwróconych w kierunku Jerozolimy, a ta budowla na północ. Było to spowodowany lokalnym ograniczeniem: górą Arbel i Morzem Galilejskim znajdującymi się po północnej stronie.
50 stopni w słońcu
Miałem takim plan, że zejść z masywu Arbel do wąwozu i tymże wąwozem dotrzeć do drogi, na której chciałem złapać autobus do Kafarnaum. Znalazłem miejsce, w którym mogłem zejść i ruszyłem w dół. Na początku było nieco stromiej między skalami, potem przeszedłem przez zagajniki i krzewy aż do rozpalonego dna wąwozu. Niezbędny jest tu duży zapas wody, bo temperatura powietrza była tu wręcz zabójcza.
U wylotu wąwozu jedyne źródło wody pitnej w tym miejscu 🙂
Kafarnaum
Kafarnaum (Kefar Nachum), w folderach i przewodnikach określane mianem „wioski Jezusa” faktycznie wraz z Apostołami Chrystus przebywał tu bardzo często. Podczas działalności w Galilei Jezus powołał w tych okolicach pierwszych z nich : Piotra, Andrzeja, Jakuba, Jana i Mateusza. Znajdują się tu ruiny dwóch starożytnych synagog, wzmianki o nauczaniu w tym miejscu Chrystusa są między innymi w Ewangeliach św. Marka, św. Mateusza i św. Jana. Stał tu również dom św. Piotra.
Przeżycie duchowe
Wszystko tutaj sprawia, że nie sposób uniknąć wzruszeń i niesamowitych przeżyć, drugi raz w trakcie tej wyprawy poruszyłem się do głębi i popłynęły łzy. Temperaturę schłodził nieco silniejszy wiatr, który powiał od strony Jeziora Galilejskiego… Przypadek?
Okolica jest urzekająca. Mając więcej czasu warto się wybrać również szlakiem Jezusa do Tabgha (2km od Kafarnaum, w stronę Tyberiady) – znajduje się tam kościół Rozmnożenia Chleba oraz kościół Prymatu św. Piotra, na wzgórzu widoczny jest trzeci kościół upamiętniający kazanie Chrystusa o Błogosławieństwach.
Oto pozostałości domu św. Piotra, na których wzniesiono współczesny budynek kościoła.
Najlepszy hummus ever
Ukoronowaniem pełnego atrakcji dnia w okolicach Tyberiady była wizyta w położonym po drugiej stronie mojego hostelu barze z hummusem. Nie jestem specjalistą od dań bliskowschodnich, ale potwierdziło się to, co mówiła mi pierwszego dnia właścicielka hostelu – to był najlepszy humus, jaki kiedykolwiek jadłem, podobno najlepszy w Tyberiadzie. Aksamitny, z nuta orzechową, z dobra oliwą, pysznym chlebkiem pita i wspaniałymi warzywami stanowił prawdziwą ucztę. Do tego napój ze słodu – żyć nie umierać. Jeśli kiedykolwiek traficie do Tyberiady, to musicie koniecznie przyjść na humus właśnie tu, oto link http://www.ezraadventures.com/single-post/2016/1/6/Jesus-Hummus
Tak zakończył się pełen wrażeń, bardzo męczący, ale wspaniały dzień. Góra Arbel oraz Kafarnaum zrobione w jedne dzień. Wieczorem żegnałem się już z Tyberiadą, by nazajutrz ruszyć do Nazaretu.
3 thoughts on “Góra Arbel oraz Kafarnaum – pielgrzymka w temperaturze 40 stopni w cieniu”
Pingback: Jak jeść zagranicą, czyli 10 patentów na to, by nie przepłacić… - ścieżki mojego świata
Pingback: Betlejem, miejsce narodzin Jezusa. Tu wszystko się zaczęło.
Pingback: Na ścieżkach smaku: falafel, czyli smak Arabii w naszej kuchni